Ballada o kapciach

Ballada o kapciach
Ballada o kapciachBallada o kapciach
Autor:

Cena: 19.92 zł   24.90 zł
Oszczędzasz: 0.996 zł

Data wydania:
Liczba stron:168
Oprawa:


Format eBook: epub,mobi epub  epub,mobi mobi 


"Tę książkę powinna była napisać moja mama. To jej zawdzięczam opowieść o pradziadku, który woził bryczką panią dziedziczkę gdzieś pod Sochaczewem (i tak naprawdę nie był moim pradziadkiem). Historię Andzi, która z pomocą żydowskiego szynkarza uciekła za ukochanym do Ameryki. I jej trzech sióstr, które przed niespełna stu laty zamieszkały na warszawskiej Woli, a jedną z nich była moja babcia Natalia. Ja tylko spisałem, jak umiałem, te intymne, rodzinne historie. Moja mama zrobiłaby to lepiej".

Aleksander Kaczorowski

"Aleksander Kaczorowski, którego Praski elementarz naprawdę był moim elementarzem, dziś podsuwa nam książkę o zupełnie innym charakterze. To czuła opowieść o jego miejscach i jego prywatnej historii".

Mariusz Szczygieł

"Ballada o kapciach jak to brzmi. Dziwo niezwykłe, a smaczne. Ni to autobiografia, ni wspomnienia, ni powieść ni pies, ni wydra, jak mawiał klasyk. I w tej niejasności, nieokreśloności, poplątaniu, oryginalności potężna siła tej ballady. Bo jakże inaczej opisać polską duchowość rozwichrzoną i parafialną, megalomańską i zakompleksioną? Grzecznie już było, czas na chuliganerkę. Próbka: My, ze szlachetnie urodzonych? A może raczej z niewolników? My, dobrodzieje żydowskich sąsiadów? A może raczej pomocnicy Hitlera? Aleksander Kaczorowski zabiera nas w ryzykowną kto nie ryzykuje, ten nie zasmakuje podróż archeologiczną, antropologiczną, literacką, historyczną na rollercoasterze brawurowych skojarzeń. Lepiej łyknąć aviomarin. Maszerują przez zwrotki tej ballady szlachciury i chłopy, Żydzi i Polacy, pepeerowcy i endecy. Na scenę pchają się martwi i sadzą nam farmazony, to znów żywi wywołują ich z tamtego świata, by się dowiedzieć, kim są to znaczy: kim jesteśmy. Okrucieństwo losów z groteską, nostalgia z patosem, brutalne z niemal magicznym i człowiek nie wie, czy jest jeszcze w Sochaczewie, Grodzisku, czy może odleciał już do Macondo".

Artur Domosławski